piątek, 21 czerwca 2013

już za chwileczkę, juz za momencik ...

Termometr zaokienny znajdujący się od rana w głębokim cieniu wskazuje 34 stopnie, co oznacza, że poza cieniem temperatura szybuje grubo ponad 40, nawet nie chcę się domyślać w jakie rejony. Rozpuszczam się powoli. Jedynie leżenie za zaciągniętymi w całym domu żaluzjami daje odrobiną wytchnienia, ale ile można.
No! A przecież już niedługo, zupełnie świadomie i dobrowolnie, teleportuję się do pieca, do antycznych kamieni i strasznie się na to jaram. To nie pierwszy raz, gdy znajdę się oko w miejscach, o których nawet nie śmiałam marzyć, gdy o nich czytałam kiedyś tam w zamierzchłym dzieciństwie. A w tym roku bach, bach! I Hellada i Tintagel, żeby zachować różnorodność klimatu ;) To niewiarygodne, jak bardzo zmieniły się możliwości w naszym kraju, a ja należę chyba do ostatniego pokolenia, które potrafi to docenić, bo pamięta  rzeczywistość państwa socjalistycznego. Cieszę się też, że nasi rodzice doczekali tej nagrody, że możemy ich zabrać to tu, to tam.

A czasem na niebie jest tak 

piątek, 7 czerwca 2013

jak nie urok to sraczka

bo dawno już się nie włóczyłam po gabinetach, to się przeszłam, a co, akurat był w fabryce przestój, a mnie rwało w takim miejscu, że były obawy. Już nie zliczę, ileż to razy od października szlag mnie trafiał na nową cholerę, bo żebym się nie nudziła, to co chwila co innego. Ja wiem, że zaczynam być w podeszłym wieku, ale to jeszcze nie pora, żebym wyślizgiwała krzesełka w poczekalniach, no i ile mój żołądek zdzierży tych tableteczek.
Teraz mam nową zarazę i na jej konto kwitnę w domu. W robocie też bym dała radę, ale zalecenie było 'leżeć', no to czasem nawet się kładę. A tu bzdryng! Telefon. Mama się pyta, co ja się nie przyznaję do choroby. No jasne, oboje mają już swoje lata i troski, a że nienajlepiej znoszą martwienie się, więc jasnym jest, że milczę, bo i tak mi nie pomogą. Ale od czego mamy zatroskaną koleżankę, która, gdy tylko ojca spotkała, to spytała o zdrowie dziecięcia i zaraz wyszło, żem na zwolnieniu i coś mi jest. Sama ma starszych rodziców i wie jak jest i do łba nie przyszło, żeby dziób zamknąć na kłódkę i nie kłapać po próżnicy. Tyle, że oni tam wszyscy na kupie żyją i każdą sprawę wespół przeżywają i po katolicku modląc się o pomyślne zakończenie.
Czy to tak ciężko wpaść na pomysł, że może by tym starszym ludziom dać trochę oddechu, nie zatruwać głów bzdurami, na które i tak nie mają wpływu? Że mieli od nas pińćset razy trudniejsze życie i niech chociaż na starość mają lepiej? To nie! Martwmy się, płaczmy i módlmy, a w niebie nas spotka nagroda. Szlag

niedziela, 2 czerwca 2013

kk jak perz, stonka i zaraza

żyjemy w jakimś pieprzonym talibanie, dziś znowu święto. Kościelne, a jakże, uliczne, a jakże, feta przed świątynią pychy, pomnikiem haraczu narodowego na rzecz kk.
Dopiero co czarni debile pieprzyli z ambon o wyższości prawa boskiego nad stanowionym (Dziwisz) i grzechu łamania praw natury przez wszystkich stosujących procedury in vitro (Michalik). Tak patrzyłam na tego Michalika, jego zapiekłość, z jaką wygłaszał te słowa, paluszek, którym groził i pouczał i mocno ciekawa byłam, co powiedziałby parze, która nie może począć dziecka w sposób naturalny. Kazałby się modlić? I czekać? Idioci oderwani od rzeczywistości, zamknięci w złotych pałacach i pouczający pokorne owieczki. Złodzieje i wyzyskiwacze.
Dobrze mówi Miller, ale dopiero teraz? A gdzie był, gdy właśnie lewica wpuszczała kościół do państwa? Gdy czapkowali każdemu plebanowi? Wtedy nie myśleli, co robią? Pamiętam te dyskusje w domu, jak z niedowierzaniem słuchaliśmy wiadomości o kolejnych ustępstwach na rzecz kk i czuliśmy, że to nie jest dobrze, a teraz mamy to czarno na białym i to nawet dość dosłownie. Zagarniają wszystko, co możliwe, rozprzestrzeniają się, jak morowe powietrze, wszędzie te fikuśne czarne sukienki. Już mają krzyże we wszystkich urzędach i szpitalach, w szkołach dodatkowo lekcje religii. Policzyłam kiedyś, że przeciętny polski uczeń w gimnazjum i liceum ma 160 lekcji biologii (tylko profilowani więcej), ale aż blisko 400 lekcji religii! Podobnie wyglądają proporcje zajęć z chemii, fizyki, geografii, historii i nie wiem, czego tam jeszcze. Na każdej uroczystości państwowej facet w czerwonej sukience tuż obok prezydenta, wszystkie obchody naznaczone modłami jedynie słusznej wiary, wszystko święcone i kropione, nawet dętki od roweru. Żółte i błękitne chorągiewki zawieszane w czasie świąt państwowych na ulicach i urzędach.
Miałabym zupełnie inny stosunek do religii, gdyby się tak nie panoszyli i nie byli tacy pazerni, a tak to tylko rzygać się chce.