środa, 24 lipca 2013

W moich blogowych statystykach rekordy popularności bije czterolinijkowy, dość melancholijny opis początku jesieni. Łaj?
Zebrałam już wszystkie papiery, całą stertę papierów wymaganych przez szkołę. Leżą sobie spakowane w białej teczce, jak do pierwszej komunii, ale na razie ich nie wysyłam, bo poszłam sobie popatrzeć na opłaty, jakich żądają. Biorą haracz za wszystko, w tym także za tak podstawowe elementy składowe, jak indeks czy dyplom! A nie są to darmowe studia i czesne jest wysokie, jak cholera.
Drugi szlag mnie trafił, gdy sobie sprawdziłam szkolę, z którą minęłam się o włos przez własne zaniedbanie, lenistwo, głupotę, a pewnie wszystko razem. Mało, że bliżej i taniej, to jeszcze normalniej. Może będzie dodatkowy nabór? Może uda mi się przenieść po semestrze? Może ...
W tej mojej szkole to be już trwa dodatkowy nabór. Ja miałam niezłą średnią, ale swoich absolwentów przyjmowali, jak leci. Media mówią, że szkoły były oblężone niemożebnie, to tak mało mieli kandydatów? To wprawdzie kolejny poziom, ale pewnie chodzi o kasę, bo kto nie weźmie jelenia chcącego bulić za kilka liter przed nazwiskiem? To może i ci bliżsi połaszą się na moje czesne? Pozostaje nadzieja, albo dwa lata dymania podwójnego dystansu i płacenia na najważniejszą w tym państwie instytucję. Zawsze mogę to potraktować, jako spłacanie zaległych datków. Tak mnie dopadli ;p

niedziela, 21 lipca 2013

ból oczu i uszu

Powroty zza granicy wiążą się nieodłącznie z nagłym wystawieniem na pastwę atakujących mnie zewsząd reklam. Nigdzie, ale to nigdzie nie widziałam takiego syfu przy drogach i na budynkach, a tylko w tej podróży przejechaliśmy przez pięć państw. Do tego to, co serwuje nam radio i telewizja. W czasie posiłków, Trójka na bank wleje w moje uszy smakowite dźwięki reklam krążących wokół jelit, odbytnicy, pochwy i penisa, bo ostatnio straszna moda na specyfiki na potencję. Swoją drogą, to ciekawa jestem, jak bardzo wzrosła dzięki nim liczba facetów zaczynających wątpić w swoją męskość i rozważających zakup supertableteczek.
Poziom tego, co można obejrzeć w telewizorze, pełza z reguły na poziomie depresji i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszyscy twórcy reklam w Polsce to bezmyślni debile. A były przecież fajne kampanie, np IKEI,  'sucho ma ta palma' weszło do obiegu, bywało zabawnie, lekko i inteligentnie. Co się stało z ich twórcami, przecież nie nastąpił chyba nagły i masowy zanik szarej substancji?

No dobra, poskarżyłam się, naleśniki usmażone, mogę iść cieszyć się niedzielą ;)

sobota, 20 lipca 2013

give me, give me, give me a man after midnight


Po wakacjach w gorących krajach zostały mi strzępki melodii tłukących się po głowie, bo przez dwa tygodnie ponauczaliśmy się wszystkiego na pamięć oraz stopy w trzech odcieniach, co jest skutkiem noszenia sandałów rozmaicie wykrawanych. Jest jeszcze tona wspomnień, bo odwiedziliśmy tak wiele miejsc, że jeszcze z rok będzie mi się przypominało ciągle coś nowego.
Umarłabym, gdybym miała siedzieć dwa tygodnie na tyłku w jednym miejscu, ale teraz czuję, że chętnie posiedziałabym w ciszy na bezludziu z ciepłym morzem na podorędziu, tylko żeby nie było tak sakramencko słone. Moczyliśmy tyłki w dwóch morzach i ich pięciu zatokach na siedmiu różnych plażach i w trzech basenach, to można dostać zadyszki. Ale cudnie było.
Za tydzień kolejny wyjazd, znów będzie międzynarodowe towarzystwo w domu. Poprzednio było sześć osób i cztery nacje, teraz będzie pięć narodowości, na taką samą liczbę mieszkańców. Ale za to cztery łazienki ;)
No i wisienka na torcie: znowu idę do szkoły, ale niech się zacznie, to dopiero zobaczymy. Może być wesoło.