ukradzione z WO
Nie strajkuję dzisiaj, przeciwnie, zamiast przymusowych kilku godzin, pracuję niemal całodobowo, jak sklep z wódką. Dziś początek kolejnego radosnego spotkania, przygotowywanego od niemal
roku i nie da się tak po prostu posadzić dziesiątek ludzi na deszczu. Włożyłam czarne ubranie, moja szefowa była jeszcze czarniejsza, bo od stóp do głów, ale i tak przyszła do roboty - jak się jest głównym zamachowcem, to jednak wypada być w miejscu wybuchu. Muszą wystarczyć ubrania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz