środa, 27 maja 2020

tato

Nie wierzę w żadne niebo i piekło, żadnych bogów i tajemne życie w zaświatach - to wszystko to tylko emanacja ludzkich strachów i ignorancji, ale kiedy jem obiad, który jeszcze ugotował tato, to się zastanawiam czy on wie. I że mi smakuje, a nawet mamie, której już bokiem wychodziła ta potrawa. I czy wie, kiedy koniecznie chcę go o coś zapytać, na czym tylko on się znał. I że ten jeden jedyny raz wcale nie musiał być taki wkurzająco samodzielny, bo kto teraz będzie wnuczkom opowiadał głupoty. Że jesteśmy dzielni, że Najstarszy nosi teraz jego swetry i że tak dużo ludzi pamiętało i miało w dupie zarazę, by być z nim ten ostatni raz. I że w dupie mieli, kiedy nas przytulali, ściskali i byli blisko.

I że tak strasznie go nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz