sobota, 2 marca 2013

morning glory

a'propos, w końcu poranki zaczynają być przyjazne bo słońce coraz częściej wyłazi zza chmur i barwi życie w rozmaite kolory.
Ostatnio, z czasem, im bliżej mi do drugiej części życia coraz bardziej lubię starszych aktorów. Tych naprawę starszych. Już wszystko osiągnęli, pokazali światu, co mieli pokazać i mają większy dystans do samych siebie i własnej kariery, przypuszczam. Mogą sobie pozwolić na wygłup, żart, zabawę, a z drugiej strony jest w nich mądrość, dojrzałość i doświadczenie. Gdy oglądam Bonda (przysypiając w interwałach) zawsze zwracam uwagę na Judi Dench. Jakiś czas temu widziałam ja w Marigold Hotel - koncercie o starszych ludziach, cudna. Albo Diane Keaton, jakoś nie przekonał mnie do niej Woody Allen, zawsze była zapięta pod szyję i dopiero teraz zaczynam ją doceniać, od kilku lat. Nawet Ford na starość całkiem fajny. W tytułowym, kawał, rozczulającego na koniec, skurczybyka. 
Przyjemność z oglądania dają  mi tez seriale, niestety, nie telewizja, misyjna, czy nie, daje mi te rozrywki, lecz dobry, poczciwy internet. Namiętnie oglądam Californication i The Following, w jednym zepsucie, w drugim ciarki na plecach. No tak, w obu bohaterowie to goście po 50, ha! Hank Moody to samo zło, postrach bogobojnych mateczek, co to, gdyby wiedziały o czym to, w życiu nie pozwoliłyby dziatkom niewinnym podejść do telewizora;)
no to, dla gówniarzy oraz starych, mądrych i dojrzałych ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz