środa, 28 kwietnia 2021

o tym, jak miłościwie panujący dbają o lud

 Rejestruję mamę na badanie. Telefonicznie, więc pielęgniarka pyta o dane, podpowiada, w którym miejscu skierowania można je znaleźć...

- Ale, ale, przecież to jest e-skierowanie, podam numer i będzie pani miała dostęp do wszystkich informacji.

- Jeszcze tego nie mamy ... system ... informatycy ... - Zażenowana pielęgniarka usiłowała wyjaśnić, dlaczego wciąż używają liczydeł w jednym z większych szpitali w promieniu dziesiątek km, w mieście liczącym prawie 40 tys mieszkańców + szerokie okolice. Pewnie wystarczyłoby kilkanaście, czy kilkadziesiąt tysięcy, akurat tyle, ile wynosi jedna z niezliczonych premii przyznawanych sobie przez ojców narodu. A ci skurwiele z okrągłego miejsca pracy rzucają milionami w stronę nienasyconych klechów, wycierają sobie mordy narodem oraz odmieniają Polskę i Polaków przez wszystkie przypadki aż im się języki plączą od nadmiaru głosek.

Choć nie śledzę polityki ze względu na chęć zachowania zdrowia psychicznego, to i tak widzę, że istnieją tam niewyobrażalne poziomy głupoty, że mściwość i nienawiść potrafią ich popchnąć do najpodlejszych słów i czynów, ale nigdy nie zrozumiem tego poziomu hipokryzji, jaki prezentuję obecna władza. Klepią pacierze w świetle kamer, całują tłuste, upierścienione paluchy, a jednocześnie tak bardzo i tak otwarcie mają w dupie cały naród, któremu przecież powinni służyć. Byle więcej, byle dla siebie, byle na złość przeciwnikom, byle zniszczyć.

sobota, 24 kwietnia 2021

żniwa

 Grabarze zacierają ręce, klepsydry się nie mieszczą na cmentarnej tablicy ogłoszeń, w cmentarnej kaplicy leży się dwójkami i można sobie porównywać wieńce obu nieboszczyków, a na koniec pogrzebowe śpiewy z różnych cmentarzy wzajemnie sobie wchodzą w paradę. A przecież mieszkam na wsi, gdzie przed pandemią całymi tygodniami ani się nikt nie rodził, ani nie umierał. Oraz tak, te wszystkie historie z czarnych komedii to prawda: bo i sklerotyczna współwłaścicielka zakładu pogrzebowego, i brak nieboszczyka, niepewność, kto właściwie leży w trumnie, gdy ta już się objawiła, a na koniec trzymanie kciuków za grabarzy, żeby im się trumna, ani nogi nie omsknęły do grobu, bo tak było ciasno. Cudem jest, że mi nie pękła żyłka, a kilkakrotnie niebezpiecznie pulsowała, zwłaszcza w kontaktach z klerem, który musiał być. Za to po tym, jak winny przedstawiciel pana B. został przykładnie opierdolony, kolejny wywiązywał się wzorowo zerkając tylko czasem dla upewnienia się, że nie uchybia.

Składajcie kondolencje. Podejdźcie i powiedzcie dobre słowo, może być nieszczerze, to całkiem nieistotne. Wsparcie i obecność ludzi w takich chwilach jest bardzo ważna i jestem za nie bardzo wdzięczna. Ja, która normalnie mogę nie widywać ludzi całymi dniami, a ich dotyk w czasach pokoju wprawia mnie w zakłopotanie.