niedziela, 24 marca 2013

niedziela palmowa

Spojrzałam na zapowiedzi ICM i do środy wykres temperatury nawet nie zbliża się do zera jakoś zasadniczo. Gdy w niedzielę palmową śnieg skrzy się za oknem, abstrakcyjny dyskurs Stanisławskiego o wyższości świąt jednych nad drugimi w końcu nabiera sensu, przynajmniej w warstwie wizualnej. Niejedno Boże Narodzenie przegrałoby z tymi zaspami i nocnymi -17. Wczoraj pan odśnieżacz zakopał mi się pod oknem ze swoim traktorkiem w sięgającym kolan śniegu - to nie przelewki. Przypomina mi się rozmowa z Paulą i Paivi na temat fińskiego lata. Obie mieszkają na południu i tam jest naprawdę ciepło, temperatury grubo powyżej 20, czyli niewiele chłodniej niż u nas. Czar prysł, gdy zapytałam, jak długo te upały trwają. Jak w rosyjskiej anegdocie: Десять месяцев зима, а потом все лето и лето.
I tylko kocur regularnie wydeptuje ścieżki przez ogrody. I kto by pomyślał, że futrzak może mieć tak regularny tryb życia. I pracowity, bo przecież nie dla przyjemności nurza się w tym śniegu. Chociaż po pysku i sylwetce sądząc to jakiś bandyta może być, taki napakowany i patrzący spode łba.

A dwa lata temu w Barcelonie musiałam kupować espadryle, bo w przywiezionych z domu adidaskach było za gorąco i to też była niedziela palmowa, a najpierw nie wiedzieliśmy, na co komu te zdobione pstrokato liście.

O krok od Sagrada Familia

Jednak mimo mylącej nieco aury zaczęłam przedświąteczne porządki: podlałam kwiaty i zaniosłam orchidee na południowy parapet. Kiedy pierwszy i jedyny raz zakwitły, ostrzygłam je tak dokładnie, że teraz biedaki produkują tylko śliczne liście. Krotona za to przygarnęłam do sypialni - komputer mówi, że taka zamiana może być korzystna. Może w końcu powinnam zacząć coś czytać o uprawie roślin, które mam w domu i wytrącić je ze stanu trwania w stan szaleńczego rozwoju, aż całą chałupę spowiją liście i pnącza? 
A sąsiadka już szaleje z mikserem. Na tydzień przed? No przecież w wielkim poście nie produkuje chyba słodyczy odrywających niedoskonałe ciało od cierpienia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz