I tylko kocur regularnie wydeptuje ścieżki przez ogrody. I kto by pomyślał, że futrzak może mieć tak regularny tryb życia. I pracowity, bo przecież nie dla przyjemności nurza się w tym śniegu. Chociaż po pysku i sylwetce sądząc to jakiś bandyta może być, taki napakowany i patrzący spode łba.
A dwa lata temu w Barcelonie musiałam kupować espadryle, bo w przywiezionych z domu adidaskach było za gorąco i to też była niedziela palmowa, a najpierw nie wiedzieliśmy, na co komu te zdobione pstrokato liście.
O krok od Sagrada Familia |
Jednak mimo mylącej nieco aury zaczęłam przedświąteczne porządki: podlałam kwiaty i zaniosłam orchidee na południowy parapet. Kiedy pierwszy i jedyny raz zakwitły, ostrzygłam je tak dokładnie, że teraz biedaki produkują tylko śliczne liście. Krotona za to przygarnęłam do sypialni - komputer mówi, że taka zamiana może być korzystna. Może w końcu powinnam zacząć coś czytać o uprawie roślin, które mam w domu i wytrącić je ze stanu trwania w stan szaleńczego rozwoju, aż całą chałupę spowiją liście i pnącza?
A sąsiadka już szaleje z mikserem. Na tydzień przed? No przecież w wielkim poście nie produkuje chyba słodyczy odrywających niedoskonałe ciało od cierpienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz