poniedziałek, 18 marca 2013

Ostatnio mam tak durne sny, że nawet gdybym je spisała i przekazała jakiemuś zdolnemu scenarzyście, to i tak walnąłby je w kosz, tak są pokręcone. Wszystkie bondy do kupy plus Teksańska Masakra Piłą Motorową razem wzięte to pikuś. Rano budzę się i z niedowierzaniem spoglądam na przytulne łóżko i słoneczny kolor ścian. Tak to jest. Może powinnam zmienić dietę na warzywną.

Napisałam do bratanków i czekam z niepokojem. Raz, że się stęskniłam, dwa, że nasza tura, a poza wszystkim, zbyt wiele się nad tym napracowaliśmy przez lata, żeby tak to zaprzepaścić przez dwie durne cipy. "Te dwie" jak się o nich mówi na mieście. Jezu, ale one nam krew psują i jeśli to działa to wciąż powinny mieć pypcie na języku, bo zbiorowo wieszamy na nich wszystkie psy. Tego im z całego serca życzę jak również nieustających kłopotów ze snem. Jakaś kara musi być za nasze zszarpane nerwy.

Z przyjemnych to książek sobie nakupowałam. Najbardziej czekałam na Industrial Archaeological Sites i trochem zawiedziona bo mało i żadnej mapy, ale i tak się cieszę. Modern Europe tez taka o, ale może jak zajrzę głębiej, to znajdę coś fajnego. No i dwie książki Fiony Neill. W lecie kupiłam na straganie z używanymi What the Nanny Saw u pewnej zakwefionej obywatelki za jedyne 50 pi. Już sam zakup mi się spodobał, a treść genialna. Sposób pisania, wątki, miejsca sprawiły, że odbierałam ją szczególnie, bardziej osobiście. To żadna wielka literatura, ale prawdziwa i dobrze się czyta.

Zima trwa, ale ją dziś zbojkotowałam nie zabierając z domu rękawiczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz