W samochodzie grało radio i na samym skrzyżowaniu tak mnie ubawiło wiadomościami, że spowodowało realne zagrożenie w ruchu kołowym. Bo jeden będzie świętym, ale nie w grudniu, jak planowano, a kwietniu, żeby pielgrzymi z Polski nie musieli znosić trudów zimowej podróży. Drugi też będzie świętym, chociaż od chwili, gdy go tamten pierwszy uczynił błogosławionym, nie zdziałał żadnych cudów, a powinien. I nie, nie cofnęłam się w czasie, to polskie radio w XXI wieku zupełnie na poważnie opowiada o cudach. Trzeba być chyba naprawdę głęboko wierzącym i oddanym sprawom kościoła, żeby takie wiadomości przyjmować bez poczucia absurdu. Mnie czasem szczęka opada z hukiem.
![]() |
Choć z drugiej strony ta cudowna tęcza, której nie było... ;) |
Ja tam wierzę w cuda, sama jeden pokazałaś na zdjęciu. Rozwala mnie natomiast doszukiwanie się nich mocy sprawczej tego i owego. I jakoś nic mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńTak, tak, ja też raczej szkiełko i oko. Nauki przyrodnicze wyjaśniają świat wystarczająco dobrze, a reszta to ... dzika, nieokiełznana natura ;)
Usuń