niedziela, 26 stycznia 2014

O tym, że flądra flądrze nierówna.

Nastąpił ten moment, w którym w pełni zrozumiałam furię Wandy po kolejnych zajęciach ze studentami ze świętej szkoły. "Żame!" - krzyczała, oraz, że pierwszy i ostatni raz. "Zadaje im ćwierć z tego, co wam, a i tak nic nie umieją!". Z jednej strony ten wybuch mile łechtał naszą próżność, a z drugiej budził konsternację, bo owszem, była bardzo wymagająca, no ale przecież nie idzie się na studia żeby malować szlaczki i każdy z nas jakoś dawał radę. To dlaczego oni nie? No to już teraz wiem: po pierwszym semestrze u nich mam oceny jak w podstawówce, nawet jedno Excellent z wykrzyknikiem, jak Mniejsza na ostatnim świadectwie.
 Nie żebym narzekała, ale żenada

6 komentarzy:

  1. Jestem twórcą teorii: wyższe wykształcenie z łapanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym, że anegdota jest starsza od obecnych maturzystów, a w tamtych czasach nie było mowy o łapankach, bo żeby się dostać na studia trzeba było zdać niełatwy egzamin wstępny. Bardziej niepokoi mnie podejrzenie, że na tej uczelni, już od pokoleń, niewiele się od studentów wymaga. Jest to moja trzecia uczelnia i mam porównanie.

      Usuń
    2. Na pewno masz rację. Aczkolwiek wyższe wykształcenie z łapanki. Może nie wszędzie, ale w większości. Ot, co.

      Usuń
  2. A stempelek z uśmieszkiem też masz? Za 10 takich stempelków należy się uścisk reki Profesora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, takie ekstrawagancje nie przyszły nam do głowy. Podnosiliśmy za to problem braku szóstek oraz gwiazdek przy piątkach, jednak nasze postulaty nie spotkały się ze zrozumieniem.

      Usuń
    2. Jakie to wszystko ludzio na tych uczelniach drętwe... No ja nie wiem.

      Usuń