Jak już będę starszą panią na emeryturze, to przygarnę psa, żebym w ogóle miała po co wychodzić z domu. Jasne, że wolę koty, ale emerytka z kotem na smyczy? W wyleniałym toczku z lisa na głowie. Bądź z karakułów.
Tak, robię plany na przyszłość, to takie rozsądne.
Na razie szykuję się do sparringu z Ojcem Inkwizytorem. Jutro egzamin. Treść jest tak durna i nudna, że nawet nie chce mi się robić ściąg, a muszę, bo z jednej strony powtórzę materiał, a z drugiej przezorny zawsze ubezpieczony. Inkwizytor jest dziwny, za każdym razem inny, odlatujący czasem w inny wymiar, więc nie wiem, na ile ta jego nagła przemiana jest wiarygodna. Wczoraj natrafiłam na jakieś forum, gdzie studenci wymieniali się uwagami przed i po egzaminie u niego. Uwagi były sprzed czterech lat, ale wnioski identyczne z moimi. 'Dr Jekyll i Mr Hyde' było najłagodniejszym określeniem, choć cała dyskusja była przyjazna i na bardzo eleganckim oraz wolnym od obelg poziomie. Nawet Najstarszy, choć nigdy nie miał z nim do czynienia, słyszał krążące o nim po uczelni legendy. No, to zobaczymy.
P.S.
Akademiki nigdy wcześniej i nigdy później nie były tak czyste, jak w czasie sesji. Mnie wprawdzie nie rzuciło w sprzątanie, ale za to ułożyłam za trzysta pasjansów, normalnie umieram przy tym z nudów, a tu taka zmiana.
Moim marzeniem jest świnka. I uważam, że emerytka ze świniakiem na smyczy WYMIATA. (Futra BE, ktoś umarł dla tych czapek).
OdpowiedzUsuńSpokojnie, po co te nerwy, sztuczne robią z plastikowych butelek.
OdpowiedzUsuńDrugie życie plastikowej butelki rzondzi!
Usuń:D