Kiedyś po burzy resztki słońca we wszystkich oknach ostatniego piętra.
Po tygodniu otępienia, nocach koszmarnych snów i przewracania internetu do góry nogami, w końcu mi odpuściło, choć problem nie zniknął. Zorientowałam się za to, że nie ja jedna, że potem też jest życie i że jakoś to będzie. Aż w końcu zwołano konsylium, które uznało, że chyba mnie, a raczej doktora pogięło, mam się napić wódki i zająć pisaniem, a nie wymyślać, i na kontrolę się zgłosić za pół roku. Może niedokładnie tak to brzmiało, ale porada lekarska i tak mi się bardzo spodobała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz