piątek, 27 marca 2020

odkrycia w czasach zarazy

Wczoraj po wsi jeździł megafon i kazał siedzieć w domu - jakoś mi się od razu skojarzyło z filmami wojennymi. Niestety, od razu było widać, że megafon nie jest profesjonalistą, bo kiepsko było słychać, znacznie gorzej, niż tych, co to reklamują sklepy z pralkami, czy pożyczki. Ale siedzę, jak kazali, co moja autystyczna część mnie bardzo lubi.

Odkrycia mam takie, że ubiegłoroczne truskawki można przerobić na pyszne koktaile, których do tej pory nie tykałam, bo nie lubię potraw o konsystencji papki. A jednak! Okazało się przy tym, że te duże zielone banany, które miały być takimi bardziej warzywnymi, po poleżeniu kilku dni zaczynają być pyszne i zbyt słodkie, jak na dodatek do obiadu.

Praca zdalna obfituje w odkrycia zarówno smutne, jak i te miłe. Na przykład takie, że poziom opanowania edycji tekstu u niektórych współpracowników jest tragiczny i od samego patrzenia na to bolą mnie zęby. Innego smutnego odkrycia dokonuję za każdym razem, gdy staję na wadze. Przyjemne zaś jest to, że po ogarnięciu bałaganu i ustawieniu priorytetów, praca zdalna jest stosunkowo łatwa, ALE po ustawieniu priorytetów, co oznacza, że raczej się bawimy, niż naprawdę pracujemy. Sieć, szczęśliwie, dostarcza aż nadmiaru materiałów, tylko brać, obrabiać i poddawać konsumpcji.

Po dwóch tygodniach bilans jest taki, że bardzo się cieszę z posiadania jednej pary spodni z gumką w pasie (w nocy miałam sen, że z łatwością mieszczę się w jakieś stare szorty), stałam się posiadaczką jednej nowej pary butów (ale jakich!), te dwie listy filmów naj (50 + 100) w ogóle nie były zrobione na te czasy, oraz, że nie jestem gotowa na kino hongkońskie (tak, jest taki przymiotnik). 


2 komentarze:

  1. Moje negatywne odkrycia wiążą się głównie ze stawaniem na wadze. Poza tym jestem póki co zadowolona z sytuacji, bo urlop mi się zrobił niespodziewany, czasu mam mnóstwo i bez wyrzutów sumienia mogę leniuchować, czytać książki, rysować obrazki :). Odkrycie przyjemne jest też takie, że w pracy, jak się zapowiedziało przerwę dwutygodniową, to dało się migusiem w tydzień załatwić wszystko to, co zwykle trwa miesiąc. Takie organizacyjne czary-mary.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważaj, bo tego typu odkrycia (to załatwianie w jeden dzień) mogą się czasami okazać tym kijem z dwoma końcami ;)

    OdpowiedzUsuń