- Nie mówić!
Mój śmiech perlisty odbił się srebrnymi dzwoneczkami od ścian gabinetu, lub, jeśli mamy trzymać się faktów, zadudnił głucho, jak w głębokiej studni.
-No ale przynajmniej nie rajdać na mrozie.
Jak trafi się okazja to też słabo wykonalne, ale notuję w pamięci.
Wierci się na trójkołowym stołeczku przy biurku i w końcu z głośnym hukiem ląduje na podłodze. Na to z sąsiedniego gabinetu wpada chirurg i porywa mebel w objęcia, bo jegoż on. Dokręca jakieś śrubki i pod nosem zachwala grata.
Śmiejemy się w zalanym zachodzącym słońcem gabinecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz