wtorek, 10 grudnia 2013

Why I Write

A happy vicar I might have been
Two hundred years ago
To preach upon eternal doom
And watch my walnuts grow;

W czasach męczącej młodości zawsze zazdrościłam sprzątaczkom i kucharkom czystych umysłów i braku dylematów, teraz już wiem, że sprzątaczki, szczególnie te w państwowych instytucjach, są mocno sfrustrowane. Najszczęśliwsi są fryzjerzy, Orwell, jak widać, miał jeszcze inną wizję spokojnego umysłu.

Czytamy dziwne rzeczy, a mistrzem świata jest Miss Marple, która zasypuje nas takimi tekstami, że w życiu by mi w ręce nie wpadły, a nawet jeśli, to i tak bym tego nie czytała. I za każdym razem zmusza nas do szukania dziesiątego dna, i ono tam, o dziwo, jest. Czasem okazuje się zaś, że nie ma końca, że stoimy jak w sali lustrzanej i widzimy nieskończoną ilość odbić i dalszych ciągów. Wywraca nam mózgi na nice, wchodzimy do sali ze znajomością fabułki (bo po pierwszym czytaniu to właśnie fabułka, jak wydaje się, nic dużego), a wychodzimy dźwigając ciężar mnogości znaczeń, symboli i sposobów prowadzenia czytelnika po meandrach tekstu.
Kiedyś, gdy poskarżyłam się na trudność z ogarnięciem pomysłów, wygłosiła pochwałę chaosu. Cytowała jakiegoś profesora, który jej powiedział to samo, przypuszczam, że pod jej adresem, bo jest chodzącym chaosem. Przeraziło mnie to po pierwszych zajęciach i już załamywałam ręce, ale za drugim razem wiedziałam, że to tylko pozory. Wszystko co z nami robi bezbłędnie się zazębia z tym, co już było i tym, co nadchodzi. Jesteśmy w środku układanki, to takie wielkie puzzle, z których mamy na razie tylko kilka pasujących kawałków, a woreczek z pozostałymi leży pod stołem i nikt go nie widzi. Nie wiemy, jak duża będzie układanka, ale pewne jest, że na koniec, każdy z nas, będzie miał przed sobą piękny obraz. To najfajniejsze z moich studiów.
 "Above the level of a railway guide, no book is quite free from aesthetic considerations." To znowu Orwell optymistycznie na koniec tego odcinka.

2 komentarze:

  1. O, jak ja lubię takie osoby! Taka podnieta intelektualna.
    I nabrałam apetytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mniej więcej tak, jakby Ci Orkan Ksawery przelatywał przez głowę co jakiś czas ;)

      Usuń