czwartek, 11 września 2014

Środkowotygodniowa fala zmęczenia.

Jestem przemęczona i wszystko mnie wkurza: i telefon odmawiający współpracy, i spam na poczcie i dziamgajacy pieseczek. Lubię zwierzątka, ale doświadczenia ostatniego okresu nastawiły mnie antypieseczkowo i mój plan przygarnięcia gada na emeryturze zaczyna mieć coraz słabsze podstawy, Dziamga to, jest namolne i śmierdzi. Może zmienię zdanie za te dwadzieścia lat z hakiem, albo poszukam jakiejś introwertycznej rasy kociopodobnej. Bo koty to przecież całkiem inna para kaloszy, tylko, że ja  twardo stoję na stanowisko, że kot wymaga ogrodu i wolności. Się zobaczy. Chociaż ... pies z góry jest całkiem fajny.
Poza tym tydzień obfituje w sprawy różne, a jeszcze się nie skończył. Dość płynnie posuwa się sprawa małego remontu. Pan fachowiec przybył w oznaczonym terminie i pomierzył, a dziś dzwonił z pytaniem o detale, bo technolog pyta, czyli chyba ten, co wykonuje, w takim razie już się wziął do roboty, choć obiecali najszybciej pod koniec miesiąca, to może mogę być dobrej myśli, oby, fajnie by było. Innyż fachowiec za to miał zamknięty geszeft, gdym tam dotarła. W środku dnia! To chyba jedyny zakład w okolicy praktykujący sjestę. No ludzie, toż to nie ten klimat. W każdym razie tylko pocałowałam klamkę nie nauczywszy się godzin funkcjonowania na pamięć i teraz nie wiem kiedy ewentualnie mogę się tam udać ponownie ie narażając się na zbyteczne spacery, bo tyle ruchu może zaszkodzić.
A zmęczona jestem, bo się nie wysypiam choć ciężko pracuję i powinnam. Poprzedniej nocy zjechałam całą Europę w jakiejś dzikiej samochodowej podróży, w której bagaże chowaliśmy wewnątrz ołtarza za tajnymi drzwiczkami. To jak ja mam być wypoczęta?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz