Będąc w Mieście, natknęłam się na nowy klub sportowy, a w nim, jak to często bywa, na pięterku, za szybką rzędy bieżni i rowerów, a na nich ludzie, jak chomiki w kołowrotkach ze wzrokiem skierowanym na Castoramę po drugiej stronie ulicy. Smutny dość widok. Mam szczęście, że mam swoją wieś, swój rower i kilometry dróg ze zmiennym krajobrazem. Ostatnio odkryłam całą plątaninę nowiuśkich autostrad w środku lasu, a że jeszcze nie było jesiennych deszczy, więc pachnie w tym lesie świeżą smołą, jak w piekle.
Dużo muzyki za mną chodzi, rozmaitej, ciągle coś mi w głowie gra.
.
Ale jak to: "Mama już wylądowała razem z rajtkami w kości"?!
OdpowiedzUsuńSamolotem na obcej ziemi, a rajtki obleką nogi Mniejszej, gdy będzie nieobyczajnie zbierała góry słodyczy od sąsiadów, zamiast się umartwiać w kościele odliczając koraliki różańca, jak robią to porządne katolickie dzieci o tej porze roku.
UsuńAaaa, o wzorek chodzi? Boryna, nie zrozumiałem pytania :)
UsuńA jakże, udowa na górze, strzałkowa i piszczel na dole i ponoć świecą w ciemności. Czekam na zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń