wtorek, 11 listopada 2014

a niechże se powiewa


Z okazji święta zjedliśmy z ojcem świąteczny obiad robiony do spółki, bo ja część główną, a tato buraczki, po czym omówiliśmy bieżące sprawy lokalne, kraju i świata, bo jak już to już. Jutro ląduje mama i podłoga w kuchni będzie znowu należycie wypucowana, bo tato w pewnych sprawach ma bardzo wybiórczą spostrzegawczość, a ja nie śmiałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz