wtorek, 18 listopada 2014

na straganie w dzień targowy ...

Dziś był dzień na latanie i załatwianie rozmaitych spraw. Bardzo owocny. W banku na przykład odkryłam, że wszystkie moje tajne pinkody i inne pesele trafił szlag. W tej chwili pamiętam tylko kod do telefonu i nr karty debetowej, z reszty mogę sobie zrobić zakładki do książek. Pięknie.

W jednym geszefcie klientka opowiada, jak załatwiali z mężem rozmaite sprawy w mieście, każde osobno i w końcu chciała go odszukać. Wchodzi do sklepu, w którym miał być i mówi do ekspedienta:
- Szukam męża.
- A to może kolega, bo ja jestem żonaty.

Przy ladzie z mięsem i wędlinami stoi taki młody chłopak i kupuje 20 dkg tego, 30 tamtego. W pewnej chwili pyta o konkretny rodzaj kiełbasy, ekspedientka odnajduje, ale jest tylko mały kawałek, więc proponuje podobną. Chłopak się zastanawia, rozważa, wodzi oczyma od jednej do drugiej, widać ten proces myślowy w całej jego postawie i gdy jest już bliski decyzji, już prawie otwiera usta, żeby ją wypowiedzieć, ekspedientka pokazuje trzecią. I tu następuje koniec, z chłopaka uchodzi powietrze, flaczeje i zrezygnowany mówi:
-  Ale mnie pani rozchwiała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz