Przez pierwsze pół roku nic się nie działo, bo życie mi zagarnął najświętszy uniwersytet, podróże tam i nazad, pisanie, czytanie i uczenie się rzeczy niekoniecznie pożytecznych. Oddech mi wrócił dopiero po sześciu miesiącach, gdym udała się w podróż wakacyjną przez calutką Europę na sam jej koniec.
U celu, najpierw naszym oczom ukazały się zanurzone w chmurach potężne Pireneje, a potem:
Lokalny sklep ogrodniczy w Roses. Na górze trzej królowie z darami, a na
dole? Musze zapytać którejś z moich hiszpańskich koleżanek jakie też
zastosowanie mają ci sympatyczni panowie w kapeluszach ;)
W Hiszpanii największe wrażenie zrobiły na mnie dwa przeciwne jej krańce: piękna, megaszeroka plaża w Tarifie i kąpiel w ciepłym oceanie z widokiem na góry afrykańskiego Atlasu - niezwykłe, cudowne doświadczenie; oraz Bilbao na północy i nocleg na urwisku tuż nad tym samym oceanem w Hondaribii. Te dwa doświadczenia powodują, że moja lista wydarzeń senno-niezwykło-nierzeczywistych wydłużyła się do czterech pozycji.
Ten sam lipiec lecz zgoła inny klimat wilgotnej Wyspy zasiedlonej przez tatuowanych tubylców, a na niej zakupy w obuwniczym:
Potem jeszcze wakacje w domu, takie jak z dzieciństwa z wycieczkami do lasu, na grzyby, śledzenie przez wiewiórkę, która akurat robiła inspekcję na swoich leszczynach, prawdziwe wsiowe dożynki i inne takie cuda. Po kilku latach nasza brzoskwinia wydała wreszcie pierwsze owoce: grube, ciężkie, słodkie i soczyste
Jedna z wielu wizyt na lotniskach była niezwykła, bo wtedy naocznie przekonałam się w końcu na czym polega względność czasu: o godzinie 17.38 samolot z East Midlands lądujący wg. rozkładu o 17.35 był oczekiwany o godz. 17.30.
Potem przyszedł grudzień, święta i wizyta w Dużym Mieście. Jakaż była radość, gdy okazało się, że nocą spadł śnieg i mieliśmy prawdziwe White Christmas. Na cmentarzu, pomiędzy asesorami, posłami na sejm i doktorami nauk wszelakich rozgorzała bitwa na śnieżki. Mieszkańcy nie protestowali, skąd wniosek, że po śmierci nie traci się poczucia humoru.
Powiedz, że sobie kupiłaś te buty...
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie i teraz żałuję każdego dnia, zwłaszcza tych z mustangiem.
Usuń