piątek, 2 stycznia 2015

you're so Lady Gaga

- usłyszałam na przywitanie, bo przed wyjazdem na lotnisko zdążyłam pomalować paznokcie tylko jednej dłoni. 

Rok się skończył, a nowego jakoś nie zauważam, bo cały czas siedzę przy komputerze w mękach twórczych. Z pracą jestem mniej więcej w dupie, bo choć jest tam sporo treści, to ilość mikra i trzeba to wszystko rozwinąć, ubarwić naprzykładami i wyszukanym słownictwem. Swoja drogą, to ciekawe przez ile dni można nie wychodzić z domu i wciąż mieć zapasy bez wcześniejszych większych zakupów. Krakersy świetnie sobie radzą jako baza pod kanapki, a kasze, ryż, makarony i ziemniaki, ubarwione jakimś kawalątkiem mięsa wyciągniętym z głębin zamrażalnika wielkości pudełka na buty, ok, zimowe buty, wystarczają na ohoho.
Końcówka była dość barwna za sprawą tygodniowej wizytacji rodzinnej, a Mniejsza z Większą razem to wybuchowa mieszanka. Nie tłuką się i nie kłócą prawie nigdy, ale śpiewom, okrzykom i durnowatym pomysłom nie ma końca. A każda z osobna to taka grzeczna, dobrze ułożona i spokojna (dość) dziewczynka. W każdym razie sąsiedzi mieli wesoło bez włączania odbiorników ;)
Rządziła dwójka bo:
- wygrałam dwa losy na dwóch różnych loteriach, w tym jedna jest organizowana przez totalizator sportowy, a druga zazwyczaj przez policję. W rezultacie nastąpiło lekkie odchudzenie portfela.
- miałam dwie awarie, których nie było, ale, o ile druga okazała się być udawana jeszcze przed telefonem do fachowca, to pierwszą zaczęłam naprawiać. W trakcie okazało się, że to tylko kabelek, a w efekcie do internetu dostaję się opłotkami. Komputer pyta mnie każdorazowo, czy naprawdę chcę wprowadzić w nim zmiany, a mnie każdorazowo drży ręka, bo taka zmiana może oznaczać wszystko, łącznie z jego umarciem na śmierć. Wszystko zgrałam sobie na memory stick, tak dżast in kejs.

Sposób, w jaki policja zasponsorowała mi tę finansową rozrywkę budzi moje ciepłe myśli oraz potoki słów powszechnie uważanych za nieprzystojne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz