Ostatnie wydarzenia dość skutecznie wyprały ze mnie radość życia. Pobyt ojca w szpitalu, a później ten wypadek, który zelektryzował całą wieś, a fabrykę sparaliżował i to dość dosłownie, wywołały smutne myśli na temat kruchości ludzkiego życia. Rano idziesz zwyczajnie po bułki, a wieczorem nie ma cię już na dobre. Czas, który spędzasz osobno już nigdy nie zostanie nadrobiony. Niewypowiedziane słowa, uśmiechy, niewypite razem herbaty, te wszystkie strasznie banalne gesty, z których składa się całe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz