W końcu dotarłam do lekarza, a i to tylko dzięki znajomej pielęgniarce. No i się okazało, że jest niefajnie, albo bardzo niefajnie. Jakbym miała powiedzieć co czuję, to najbardziej nie czuję nic. Trochę strachu i rozżalenia, ale głównie pustkę. I tylko się zastanawiam nad logistyką; komu powiedzieć najpierw i kiedy, kogo pytać o rady, czy wybrać zaproponowany schemat, czy wdawać się w poszukiwania, które pewnie i tak nic nowego nie przyniosą. Kolejna sprawa to kiedy, jaką wybrać kolejność zdarzeń. Dobrze byłoby pozdawać egzaminy jak najwcześniej, o obronie w czerwcu i tak nie ma mowy. No i nie chce mi się gdybać.
Filtr zrobiłam ze starej fotki kręgosłupa, choć raz się na coś przydała
O kurczaki nieopierzone! Zaraza, jak nic. Bo u mnie też. To samo i tak samo.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Gosiula
Mam nadzieję, że jednak ani tak samo, ani to samo. Oby nie. Jest kilka przyjemniejszych rzeczy.
Usuń