W styczniu przyszedł wielki lód. Spadł deszcz, a potem nastał mróz i wszystko wyglądało, jak jedna wielka świąteczna dekoracja. Świat na moment się zatrzymał w zachwycie i ze strachu przed zanikiem siły tarcia.
Urocza, zamglona angielska prowincja.
. |
York. Tym razem chodziłam uliczkami, których jeszcze nie znałam. Miasto w
słońcu wyglądało pięknie z katedrą wychylającą się zza każdego rogu
Maj zaczął się patriotycznie uroczystą paradą w Rzeszowie. Było sporo grup rekonstrukcyjnych i cała impreza, choć rozwlekła, to dość interesująca. |
Barany na cmentarzy przykościelnym w Widecombe. Przełom lipca i sierpnia
to kolejna wymarzona podróż, tym razem na pd-zach cypel Anglii. Dwa
tygodnie w Devon i Kornwalii. Domy kryte strzechą, rude klify, dzikie
koniki, miejsca, jak żywcem przeniesione ze średniowiecza, no i cudny
dom Sue i Audrey. Gdy jeździ się lokalnymi drogami, z dala od autostrad,
zaczyna się odnosić wrażenie, że czas się zatrzymał, albo nagle, jakimś
cudem, znaleźliśmy się w dekoracjach do filmu historycznego. To samo
widziałam w innych regionach, dlatego tak mnie i śmieszy i drażni
namaszczenie, z jakim Brytyjczycy celebrują zniszczenia i cierpienia,
których doznali w czasie wojny, choć wiem, że dla nich, zazwyczaj
bezpiecznych na wyspie, było to trudne doświadczenie.
Na wrzesień przypadł jubileusz rodziców. Świętowali w sumie chyba z miesiąc, ale finalna impreza zorganizowana przez ratusz była fajnym, bardzo sympatycznym podsumowaniem.Październik to kolejne Radosne Spotkanie, które przygotowałam i odbyłam przepełniona niesmakiem. |
|
Ostatni dzień roku, jak i kilka poprzednich, spędziłam bardzo pracowicie. Napisałam chyba niezłą pracę i poukładałam sobie w myślach kilka rzeczy. Choć może się to wydać absurdalne, takiego Sylwestra chciałam.